22 maja 2015

Panie, panowie, depczemy zegary

Skrzypce

Słyszałam skrzypce.

Dym siwością legł na chłodnej zieleni poranka.

No nie oszukujmy się, skrzypiec nie słyszałam,

ale w tym tonie drżały moje myśli.

Niby składne w jednej, czystej melodii,

lecz poskąpiłam im

słów

sensu.

Upita rześkością jutrzenki kroczyłam

nigdzie.

Suche trawy lizały mi łydki

szeleszcząc w nadłąkowej bryzie lipca.

Niekończąca się publika dmuchawców,

zdawała się ziać obojętnością,

a ich korony mgliły się niczym

dym.

Szarosiwy bezmiar, przez który wędruję 

nigdzie. 
                    //pannalucy

zdjęcie z grudnia 2014 roku

4 komentarze:

  1. Twoje wiersze są naprawdę niczego sobie stylistycznie, ale tak trochę na jedną łapę. Może to po prostu taka chwilowa pisarska maniera, w każdym razie życzę czasu na wykorzystanie weny. Przyjemnie się to czyta, bez zgrzytów, każde słowo idealnie współgra z innymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monotematyczność niestety wypływa z mojego braku doświadczenia. Zaczęłam pisać białe wiersze bodajże miesiąc temu. Może z czasem się to zmieni. W każdym razie dziękuję bardzo za miłe słowa ~

      Usuń