Może i będzie to brzmiało zbyt
pompatycznie.
Jednakże!
Tylko w koślawych liniach atramentu
uparcie chowane słowa nabierają szczerej postaci.
Taka moja gorzka osobowość.
Ślęczę nad Twoją popielniczką,
gdzie zwykłaś wieszać wilgotne ubrania.
I piszę, przekreślając co drugie słowo.
O czym?
O Tobie, mamo.
Pamiętasz każdy, najmniejszy epizod mojego jestestwa,
będąc jego twórcą, autorem, jak i
ilustratorem.
Nie powiem Ci niczego.
Dam kwiatka, który podgnije za dwa dni w wazonie.
Dwudziesty szósty będzie dniem zwykłym,
który obrałam na wyrażenie treści
znanej Ci, zapewne, doskonale.
Lecz nigdy nie przeistoczonej w słowa.
Nie napiszę, że Cię kocham.
Treść! Wszak nie ważny tytuł książki,
a jej antylakoniczna zawartość.
Tak więc otwieram książkę pod tytułem
"Mama"
Wiesz co tam znajdę?
Nasze wspólne fotografie,
rysunek spracowanych rąk i kosmyk farbowanych włosów.
Przeczytam rozdział z cytatami,
radami oraz naganami jakimi mnie uraczyłaś.
Dotknę śladów po Twoich łzach i odtworzę nagranie
ze spontanicznego śmiechu.
Zobaczę Ciebie jako człowieka,
nie matkę.
I zdam sobie sprawę,
że jesteś człowiekiem,
którego kocham,
jak matkę kochać się powinno.
Z dedykacją dla mojej cudownej mamy
//pannalucy
zdjęcie z 10 maja 2015 roku
świetne brawo !
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo
Usuń